Edukacja
    i integracja

"DOLNY ŚLĄSK czyli odzyskane pogranicze" - objazd edukacyjno-krajoznawczy 9-11 września 2016

To była cudowna wycieczka. Trzy dni na Dolnym Śląsku zaostrzyły tylko nasze apetyty na dalsze zwiedzanie. Bo jak tu wybrać te najciekawsze miejsca, skoro wszystko jest ciekawe, inne, tajemnicze, piękne, choć czasem w sposób nieoczywisty?

Takie też było nasze - jako organizatorów - założenie: pokazać miejsca związane z historią od czasów piastowskich przez burzliwe dzieje XVIII wieku, po tajemnicze i tragiczne czasy II wojny i trudną powojenną rzeczywistość. Pokazać walory przyrodnicze rejonu i aspekty gospodarcze życia na tych terenach. Wskazać kierunki, nakreślić historie i zachęcić do dalszych penetracji - czy to podczas wyjazdów, czy chociażby przez szukanie informacji w Internecie.Czy nam się udało? Czy Państwa zainteresowaliśmy? Sądząc po Państwa opiniach w autokarze – chyba tak.

 

"Dolny Śląsk - czy na pewno odzyskany?" Oto relacja z wycieczki:

 

Piątek 09 września zaczął się bardzo wcześnie: przed 6 rano grupa 50 osób z DUTW wyruszyła z Dębicy. Daleka droga wiodła nas do pierwszego miejsca na trasie wycieczki - Arboretum w Wojsławicach. Wcześniejsza prelekcja na temat historii regionu oraz dziejów samego arboretum dała nam podstawy do świadomego zwiedzania tego miejsca. Dobrze, że ogród dendrologiczny obfituje w okazy pomnikowe, bo cień tego dnia był nam bardzo potrzebny.
Obiad w historycznych zabudowaniach, szybka kawa i przejazd do Świdnicy. Zobaczyliśmy Kościół Pokoju i nierozerwalnie związane z tym miastem Muzeum Kupiectwa. A rynek w Świdnicy, jakżeby inaczej, obfitował w stoiska z piwem, gdyż trafiliśmy na regionalne targi. Ale czasu było niewiele, bo czekała na nas perła Dolnego Ślaska - Zamek Książ, z jego barwną historią i mroczną tajemnicą czasów II wojny światowej. Na koniec , w przygasających promieniach słońca grupa najwytrwalszych Seniorów (tu ogromny szacunek po raz pierwszy) dotarła jeszcze do punktu widokowego, aby po zwiedzaniu wnętrz całą bryłę zamku zobaczyć z daleka. Tu też po raz pierwszy spotkaliśmy się z tajemnicą RIESE, która miała nam towarzyszyć w drugim dniu wycieczki.

 

 

Upalna sobota 10 września to drugi dzień naszej wyprawy na Dolny Śląsk. Dzień związany z tajemnicą RIESE, z Górami Stołowymi i twierdzą w Srebrnej Górze. Każdy kto ten dzień zdołał przetrwać - zasługuje na miano najwytrwalszego Turysty-Seniora.

Pensjonat Zacisze Trzech Gór, w którym spaliśmy, położony jest w miejscowości Jedlina Zdrój w Górach Sowich. A zatem do jednej ze sztolni kompleksu RIESE nie mieliśmy daleko. Wybraliśmy Włodarza. Był to element wycieczki, który najbardziej zapadł w pamięć naszym Słuchaczom. Po zwiedzeniu sztolni, w drodze do Parku Narodowego Gór Stołowych, dzięki naszemu nieocenionemu kierowcy, dla którego przeciśniecie się autokarem przez ucho igielne (i za niskie wiadukty) nie stanowi żadnego problemu, wąskimi dróżkami starych miasteczek objechaliśmy cały masyw Włodarza, oglądając już z pokładu autokaru inne wejścia do sztolni: m.in. w Głuszycy, Walimiu, Osówce oraz ruiny tajemniczej fabryki w Ludwikowicach Kłodzkich ze słynną Muchołapką.

Nadal w przepięknej pogodzie, po obiedzie u stóp Szczelińca i po niewielkich perturbacjach, udało nam się w ostatniej chwili zdążyć na wahadłowy wjazd do rezerwatu Błędne Skały, które dla nas okazały się OBŁĘDNE. Niemal wszyscy zdołali przebyć tę, niełatwą przecież, trasę.

Jako wisienkę na torcie organizatorzy przewidzieli jeszcze wizytę w twierdzy Srebrna Góra. Towarzyszyła nam cudowna pani przewodnik, pomimo, że twierdza... już w zasadzie była zamknięta, bo trochę się spóźniliśmy. To naprawdę było już ponad siły niektórych,  w tym naszego aparatu, który chwilę wcześniej stracił zasilanie. Dobrze, ze trasę od parkingu do twierdzy mogliśmy pokonać "ciuchcią", bo na piechotę nie dotarlibyśmy żadną miarą.

Potem jeszcze szalony nocny powrót przez wąskie uliczki, z duszą na ramieniu, czy po drodze nie będzie za niskich wiaduktów. Było nam bardzo wesoło. Wszyscy zdołali ożyć, kiedy na kolację nasi gospodarze zaserwowali pyszności z grilla.

 

 

Niedziela 11 września to dzień powrotu, ale zanim skierowaliśmy się na wschód czekało nas kilka atrakcji. Po śniadaniu pożegnaliśmy gościnnych właścicieli pensjonatu i wyruszyliśmy w kierunku Kudowy Zdroju. Jako pierwszy punkt programu na naszej trasie znalazła się Kaplica Czaszek w Czermnej, swoisty dance macabre, wobec którego wszyscy są równi.

Odwiedziliśmy też kolejny z symboli tego rejonu - jedno z uzdrowisk: park zdrojowy i pijalnię wód. Kudowa Zdrój zachwyciła nas także niesamowitym Muzeum Zabawek wraz z charyzmatyczną właścicielką. Zmęczeni południowym upałem przez Lewin Kłodzki, pod słynnym wiaduktem, oraz przez Kłodzko z widokiem na twierdzę, udaliśmy się w kierunku ostatniego punktu naszej wyprawy - do kopalni złota w Złotym Stoku.
Za wszystkie problemy, które z nami miał, kierowca zażądał od nas daniny w postaci całego złota które uda nam się pozyskać w kopalni podczas jego wypłukiwania. Dobra zabawa, potem obiad i na koniec - kolejne chłodne podziemia - Kopalnia Złota.

Dzięki przychylności przewodników zdołaliśmy zwiedzić całość, gdyż młodzi ludzie zrozumieli ograniczenia seniorów i do odległej o kilometr drugiej sztolni, do której zwykle dochodzi się na piechotę - dowieźli nas kolejką kopalnianą.
Niezapomniane wrażenie, choć podziemny wodospad z powodu suszy przypominał.....cieknący kran.

 

O 18.00 wg planu po zrealizowaniu wszystkiego co sobie założyliśmy..... WSZYSTKIEGO ! ...wyruszyliśmy w kierunku Dębicy.
O 23.00, w składzie niezmienionym, szczęśliwie zakończyliśmy trzydniowy pobyt na Dolnym Śląsku.

 

Za zdyscyplinowanie, świetne humory i zrozumienie niedociągnięć serdecznie Państwu dziękujemy.

 


Strona zrealizaowana w ramach projektu

Dębicka Trzecia Młodość

finansowanego przez ASOS